|
|
SPIS RZECZYNiusySłowo wstępu Artykuły Srebrna Pieczęć Świat Opowiadania Przygody Rasy Mapy Księstwa Organizacje i stowarzyszenia Bogowie Zioła Przedmioty magiczne Bestiariusz Nasze postacie Mechanika Profesje Umiejętności profesjonalne Uzbrojenie Czary Opis parametrów Zasady Tworzenie postaci Rozwój postaci Rzuty krytyczne Galeria Pliki Sesje Pajacyki Forum (ost.wypowiedź) Księga gości Linki Autorzy karp - teksty Zydy - łebmaster Justyna - ilustracje i inni Stronę najlepiej oglądać na monitorze przy pomocy oczu... Wszystkie prawa zastrzeżone Powered by vi ![]() ![]() |
Jastrowiec - 11-13.03.2005 W dniach 11-14 marca 2005, po (nie)małej przerwie, udało nam się ponownie zebrać ekipę i wyruszyć, celem eksploracji bliżej nieznanych ruin zamkowych, w okolice Jastrowca. Trzon ekipy pozostał bez zmian: sir Jeremi, Zydy i ja, ponadto dołączył zaginiony przed laty Mrufon i jego nabyta w czasie nieobecności żona Ola. Wyruszyliśmy śmigłą Vectrą z Wrocławia w piątek około 16. Warunki na drodze zapowiadały się paskudnie, ale do Bolkowa dojechaliśmy bez większych przygód, zrobiliśmy drobne zakupy (piwo, zupki, piwo, TUSZONKĘ, piwo, chleb, piwo...) i ruszyliśmy dalej. Już byliśmy w ogródku, już sięgaliśmy łapczywie po gąskę - wszak pozostało nam do przejechania jedyne (!) siedem kilometrów, gdy w miejscowości Pogwizdów trafiliśmy na pierwszą zaspę, jak się później okazało, nie jedyną. Po kilku perypetiach, udało nam się dotrzeć do drogi nie tyle głównej, co główniejszej i okrężną drogą (ponownie przez Bolków) ruszyliśmy do Jastrowca. Pogoda stawała się coraz mniej ciekawa, po kilku postojach, w czasie których umilaliśmy sobie czas machaniem łopatą, dopadła nas chwila zwątpienia, a było to w przeszło metrowej wysokości zaspach między Lipą, a Jastrowcem. Około 21 wiedziony głupotą i desperacją, opuściłem zagrzebaną w kolejnej zaspie, niegdyś śmigłą Vectrę i przyjaciół, celem odnalezienia pomocy. Jak się rychło okazało głupota ze szczęściem mają wiele wspólnego. Udało mi się odnaleźć Chatę Morgana, której właściciel Darek, po wykonaniu wielu mniej lub bardziej nieprzynoszących skutków telefonów, chwycił za szufle do odgarniania śniegu, zwerbował jeszcze jednego kompana i wyruszył wraz ze mną na odsiecz reszcie ekipy. W ten właśnie sposób już o 23 (!) znaleźliśmy się u celu podróży. Tego dnia o graniu mowy już nie było, natomiast pojawiła się rozgrzewająca wódka, pewna ilość piwa, serwowany przez gospodarzy przepyszny żurek (tak, tak, o północy) i inne fajne rzeczy. Przerwa na reklamę: W tym miejscu pragnę raz jeszcze podziękować gospodarzom Chaty Morgana Darkowi i żonie męża, Izie. Bez waszego zaangażowania i serdeczności, ten weekend mógł zamienić się w koszmar, a dzięki wam, będziemy go zawsze ciepło wspominać. Reklama musi jednak zawierać i inne treści, a więc: Chata Morgana ma pokoje rożnej wielkości, z łazienkami w cenie 30zł od głowy. Wyposażona jest w bardzo kuszące miejsce na grilla (którego nie omieszkamy wykorzystać następnym razem), stół do billarda, komplet instrumentów muzycznych ze sceną, mini knajpkę w której można rozegrać sesję i barek z piwem (żywiec 4zł). Jedzenie serwowane przez gospodarzy jest smaczne i niezbyt drogie (obiad 17zł), ponadto gospodarze bez żadnego ostrzeżenia robią obniżki cen :o). W okolicy znajdują się ruiny trzech zamków średniowiecznych: Bolków, Świny i Lipa. Byliśmy wszędzie, choć mimo chęci nie wszędzie udało się wleźć, ale po kolei: Bolków - zamek prezentuje się zaiste okazale i niewątpliwie jest w najlepszym stanie z wymienionej trójki. W środku znajduje się między innymi muzeum, sklepik z pamiątkami i miejsce, w którym w sezonie można postrzelać z kuszy. Koszt wejścia na zamek to 4zł - czyli równowartość piwa w knajpce. Jednak na sesję tutaj nie ma co liczyć, miejsca jest nie za dużo, a biorąc pod uwagę liczbę turystów teraz, w tak zwanym sezonie na ustronne miejsce nie ma co liczyć. Świny - już z drogi zamek prezentuje się dość okazale - niestety czynny jest dopiero od 1 kwietnia (za zwiedzanie się płaci), a wejście w chwilo obecnej, abstrahując od łamania prawa, groziło skręceniem karku. Jako, że wygląda naprawdę obiecująco, postaramy się opisać go następnym razem. Lipa - zamek niewielki, raczej w złym stanie w dodatku własność prywatna. Tak naprawdę okazał się jednak strzałem w dziesiątkę. Niektóre "komnaty" i wieża zachowane są całkiem przyzwoicie, na głowę nie pada, a i ze ścian się nie sypie. Zamek jest pusty, w czasie rozgrywanej sesji nikt nie przeszkadzał, jedyne co mogę doradzić do wzięcie ze sobą kartonów, lub czegokolwiek innego, na czym będzie można usadzić tyłeczek w czasie sesji. Osobiście marzy mi się wieczorno-nocna sesja na zamku w Lipie, przy świecach... Czas na podsumowanie - choć tym razem nie było za dużo grania, tylko jedna prowadzona przez Mrufona sesja, wyjazd uważam za bardziej niż udany. Ekipa potrafiła się wykazać a warunkach bojowych :o), poznaliśmy sympatycznych ludzi i bardzo fajne miejsce. Do Chaty Morgana na erpegowanie na pewno będę chciał powracać, mam nadzieję, że w tym samym składzie. karp Zapraszamy na forum :)![]() Koncert zespołu "Wygrzebańcy": na saxie - Sir Jeremi, na gitarze (czerwonej) - Ola, wokal - Zydy, gitara basowa - Karp, perkusja - Mrufon ![]() Błogosławieństwo Jeremiego ![]() "Czarne" drogi wokół Jastrowca ![]() Mały zwiadowca w drodze na zamek Bolków ![]() "Wygrzebańcy" anplagd na folkowo ![]() Zamek Świny ![]() Zamek Lipa |